Dziś rano otrzymaliśmy
telefon z prośbą o pomoc, pani znalazła w lesie psa, który złapał się we
wnyka zastawione przez kłusowników.
Pojechaliśmy we skazane miejsce. Powiadomiliśmy policję i weterynarza. Pani Bożena, która za pośrednictwem
córki powiadomiła nas o zdarzeniu zaprowadziła nas na miejsce gdzie był
pies. Po drodze opowiedziała: ,,już w nocy słyszałam piski i skowyt psa, jednak w tej okolicy biega tyle psów, że na początku nie pomyślałam że
stało się coś złego. Dopiero rano kiedy pies nadal szczekał poszłam w
tym kierunku i w pewnym momencie zauważyłam dużego psa, który był
przywiązany drutem do drzewka. Zadzwoniłam do córki i wróciłam do domu
po jedzenie dla psa''. Kiedy docieramy na miejsce psa nie ma już w tym miejscu... nie ma też
żadnych drutów (dziwnym trafem zniknęły), są za to ślady ,,szarpania i walki psa z pętlą - śnieg
wydeptany, gałęzie połamane, dużo sierści i krople krwi''. A wszystko
to w miejscu gdzie widać całe mnóstwo zwierzęcych śladów. W pewnym
momencie pojawia się pies, którego pani Bożena poznaje, jest trochę
nieufny ale głód jest silniejszy i pies w końcu dochodzi do nas i udaje
się nam zapiąć go na smycz, na nosie widać ślady krwi. Zabieramy
psiaka do samochodu i do weterynarza a w tym czasie policja sprawdza ślady. Wstępne
oględziny psa nie wskazują na uszkodzenia i rany, drobnych otarć nie widać w sierści, pies jest tylko bardzo
wychudzony. Nazwaliśmy go Bruno. Pies jest w typie owczarka niemieckiego. Bardzo grzecznie jechał w samochodzie chociaż był zdezorientowany, chyba jechał pierwszy raz. Po badaniach Bruno pojechał do schroniska gdzie po okresie kwarantanny będzie przeznaczony do adopcji.
Okolica, w której znaleziony został psiak znana jest nam bardzo dobrze, już kilka porzuconych psiaków stamtąd zabieraliśmy, mieszkańcy też mówią nam o tym problemie. Ale może ktoś z Was rozpozna psa? Prosimy o kontakt tel. w jego sprawie pod nr tel. 501 179 180 lub 669 681 577.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.