piątek, 2 grudnia 2016

INTERWENCJA W MARCINKOWIE

We wtorek 29 listopada otrzymaliśmy wiadomość o porzuconym od 6 dni przez właścicieli owczarku niemieckim, uwiązanym na lince do ogrodzenia. W środę udaliśmy się na miejsce i okazało się, że zgłoszenie było zasadne. Pies bardzo wychudzony, wyziębiony na 2 metrowej lince. Samozaciskowy łańcuch na szyi. Puste garnki, brak dostępu do wody. Buda pusta nawet źdźbła słomy, mimo iż to wieś. Pies na widok człowieka skomlał, nie dał odejść. Karmę jadł prawie z naszymi rękami, mimo iż dokarmiany był przez mieszkańców. Zdjęcia nie oddają stopnia wychudzenia bo pies jest długowłosy dopiero pod dotykiem czuć było wszystkie kosteczki miednicy i kręgosłupa. Właścicieli nie było. Wywiad wśród mieszkańców potwierdził zarzuty zgłoszenia. Okazało się że to nie pierwszy raz zostaje sam na posesji na kilka lub kilkanaście dni bez wody i jedzenia. Pies wcześniej nie miał też budy, została ona podarowana przez sąsiadów. Od około roku nie był spuszczany z tej linki. Wezwaliśmy policję. Przyjechał również lekarz weterynarii Pan doktor Grzegorz Brudnicki, który potwierdził mocne wychudzenie psa. Policji udało się odnaleźć właściciela. Przyjechał na miejsce mocno zdenerwowany naszym zainteresowaniem jego psem. Pan chyba w ogóle nie był świadomy swojej odpowiedzialności karnej za znęcanie się nad psem. Dla niego było najważniejsze, że zapłacił za psa 600 zł a nie to jakie życie mu zgotował. Tłumaczył się trudną sytuacją osobistą. Wszystko można zrozumieć. Ale prawda jest taka, że gdyby nie ta interwencja pies pozostałby bez opieki jeszcze wiele dni. Sprawa trafi do prokuratury. Pies został przez nas zabezpieczony do czasu zakończenia sprawy. Serdecznie dziękujemy osobom, które zareagowały właściwie i zgłosiły nam tę sprawę. Zwierzę nie jest rzeczą! Ma swoje prawa i my będziemy ich bronić!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.