Malta to dwumiesięczny szczeniak porzucony przy wysepce kilku drzew na odkrytym polu... żadnych zabudowań w promieniu 1 km. Teren rolniczy między dwoma wsiami. Często tam wyrzucają śmieci bo z daleka widać że nikt nie jedzie... Sama tam nie przyszła. Nie dałaby rady i nie miała powodu. Przejeżdżał dobry człowiek, zauważył, złapał dzikuska i przywiózł do nas. No i jest. Cudna, kochana i przytulaśna, bardzo szybko zaufała człowiekowi. Uwielbia być blisko, uwielbia być przytulana, na kolanach. Ma traumę porzucenia, robimy wszystko żeby zapomniała. Jest na obserwacji, została odrobaczona, wkrótce jeśli będzie zdrowa to szczepimy. Malta będzie pieskiem średniej wielkości. Już jest do połowy łydki a jeszcze ma puch zamiast sierści więc na pewno urośnie. Apetyt ma niemożliwy, przez pierwsze dni była tak wygłodzona że brzuch wisiał wzdęty a my musieliśmy ograniczać partie jedzonka i podawać małymi porcjami żeby się jej przewód pokarmowy unormował. Nie wiemy ile dni tam spędziła. Kochane ciocie i wujkowie potrzebujemy dla niej dobrej mięsnej mokrej karmy ( bardzo mało waży jak na jej wielkość, kiepsko żywiona... słaby kościec), podkładów, tabletki na kleszcze i duuużo pozytywnej energii dla wsparcia 💗. Była taka słaba że od razu zasnęła w ciepłym samochodzie 💗
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.