niedziela, 23 maja 2021

INTERWENCJA W BIAŁACZOWIE

 

Trzy tygodnie temu zgłoszono nam psa koczującego w lesie blisko drogi pod Białaczowem. Przez trzy tygodnie codziennie nasza wolontariuszka jeździła dokarmiała i próbowała oswoić psiaka. Niestety jak tylko samochód stawał na poboczu pies znikał w zaroślach i obserwował z daleka a do jedzonka przychodził dopiero gdy samochód odjeżdżał. Nawet nie można było zrobić mu zdjęcia. Mimo poświęconego psiakowi czasu nie było efektów. Martwiliśmy się, że dopadnie go choroba odkleszczowa lub zginie pod kołami samochodu. Nie było sensu czekać bo czas nie działał ani na naszą ani na psa korzyść. Poprosiliśmy o pomoc w odłowieniu psa doskonale znanego w świecie zwierzolubów  profesjonalistę Pana Artura Wojciechowskiego ( HOTEL DLA PSÓW JAMOR | Facebook ). Nie mieliśmy wątpliwości że Pan Artur podoła temu zadaniu. Po godzinie już mieliśmy ją w samochodzie. Bardzo dziękujemy, że tak szybko znalazł czas. Okazało się że to młodziutka kilkumiesięczna sunia. Nazwaliśmy ją Masza. Okazało się również że ta jej dzikość to tylko strach, już po godzinie pobytu z człowiekiem przytulak z niej niesamowity. Jakim trzeba być beznadziejnie bezmyślnym i bez sumienia człowiekiem żeby takiego cudnego szczeniaka pozostawić samego w lesie? Przecież te psiaki nie spadają z księżyca, za każdym takim przypadkiem stoi zawsze niestety człowiek. Ten co wywozi i Ci co milczą chociaż wiedzą. Teraz Maszę czeka wizyta u weta, szczepienia, odrobaczenie i odkleszczenie i jeszcze chwila soscjalizacji. Wkrótce będziemy szukać cudnego domku. Trzymajcie kciuki za Maszę!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.