poniedziałek, 11 maja 2020

INTEWENCJA W BIAŁACZOWIE

Dziś pewien Pan wyrzucający stare znicze na cmentarzu w Białaczowie dokonał strasznego odkrycia, wśród sterty starych zniczy popiskiwał szczeniak. Pan zwrócił się o pomoc do Pani Kornelii sprzedającej znicze i jej się udało wyciągnąć maluszka. Okazało się, że jest to około 2 miesięczny piesek. Pani Kornelia zgłosiła sprawę nam i tak Laki czyli szczęściarz znalazł się pod naszą opieką i trafił do domu tymczasowego u Iwony. Bardzo dziękujemy Pani Kornelii i jej rodzicom za pierwszą pomoc udzieloną psiakowi. Po pierwszych oględzinach możemy stwierdzić, że piesek jest słabiutki i chudziutki, ma objawy neurologiczne prawdopodobnie po stłuczeniu główki ( widać krew w prawym uszku), ma trudności z prawidłowym poruszaniem się, chwiejny chód, wymioty. Prawdopodobnie doznał urazu głowy i ma objawy wstrząśnienia mózgu. Jedziemy z nim do weterynarza, po wizycie napiszemy więcej. Biorąc pod uwagę miejsce gdzie został znaleziony, nie mógł tam wpaść sam. Został tam specjalnie wrzucony. Prawdopodobnie urazy głowy nastąpiły wcześniej, szczenię było ogłuszone i ktoś myślał, że nie żyje więc wyrzucił do kontenera. Jesteśmy przekonani, że doszło do aktu znęcania się a co najmniej nie udzielenia pomocy dlatego jutro zgłosimy tę sprawę na policję. Liczymy oczywiście na Waszą pomoc. Piesek nie spadł z nieba tylko mieszkał zapewne gdzieś w Białaczowie. Bardzo prosimy o informacje, zapewniamy anonimowość. Mały miał wiele szczęścia, że kiedy oprzytomniał został szybko znaleziony. Ale dalsze rokowania dopiero po wizycie w przychodni. Trzymajcie kciuki!
Prosimy o powstrzymanie się od gróźb i wulgarnych komentarzy, zależy nam na dobru psiaka.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.