czwartek, 19 marca 2020

POZOSTAWIONE NA PASTWĘ LOSU...

Dwa maluszki około 6 tygodniowe znalazł kilka dni temu przypadkowy spacerowicz w lesie w okolicy Paradyża. Leżały wtulone w siebie, wychłodzone, głodne. Na gołej ziemi nawet bez pudełka. To się nazywa miłosierdzie bo przecież nie zabił... Jak się potem okazało szczeniorki oderwane prosto od matki bo same jeszcze nie umiały jeść. No cóż było robić, na apel o awaryjny tymczas nikt się nie odezwał więc błyskawiczne odkażanie kontenerka, klatki i w drogę po maluchy. Zagrożenie parwo bardzo realne ale w tym lesie też nie przeżyją. Maluchy więc złapane i zaopiekowane. Ale bardzo niepokoił nas fakt, że mocno apatyczne i słabe. Nie wiedzieliśmy ile czasu tam spędziły więc na drugi dzień rano w drogę do weta. Dobra decyzja bo były odwodnione a badania krwi wskazały na anemię i stan zapalny, prawdopodobnie jelit co potwierdziło badanie USG. No więc kroplówki, leki i po kilku dniach odrobaczenie. Jak tylko dojdą do siebie to będą miały szczepienia. Bardzo dziękujemy Przychodni Jamniczek w Piotrkowie Tryb za fantastyczną opiekę nad maluszkami i wszechstronną diagnozę. Nazwaliśmy je Tobi i Tulinka. Gdyby ktoś chciał wspomóc grosikiem nasze kolejne leśne znajdki to będziemy bardzo wdzięczni. Nasz numer konta w Nest Banku 92 253000082050102981540001. Dla osób z zagranicy: SWIFT/BIC NESBPLPW. Oczywiście z dopiskiem Tobi i Tulinka. Dziękujemy, że pomagacie nam pomagać!












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.