Reksio... Historia jakich wiele się czyta... Umiera Pani zostaje pies. Rodzina mieszka daleko nie da rady dojeżdżać i dokarmiać a sąsiedzi nie chcą. Rodzina liczyła, że Pani przeżyje swojego psa lecz stało się inaczej. Oczywiście nikt z rodziny nie ma warunków na zabranie pieska, oczywiście wszyscy bardzo go kochają i nie chcą oddać do schroniska więc "najlepiej by było gdybyście Wy zabrali i najlepiej już teraz bo interesowała się już samotnym psiakiem straż miejska... ". Chwila namysłu, nie nasz teren nie musimy zabierać, nie mamy miejsca przecież. Tylko co wtedy stanie się z psiakiem? Zabraliśmy więc... mimo że nie malutki i puchaty jak opisywał Pan przez telefon, mimo że pokazywał zęby ze strachu i ledwie się zmieścił do sporego kontenera, mimo iż ma ponad 10 lat i małe szanse na adopcję. Pan na odchodne dał 100 zł. Akurat będzie na odpchlenie, odrobaczenie i zaszczepienie psiaka bo ostatnia wścieklizna w książeczce jest z 2015 roku...
Reksio święta spędził w kojcu w naszym domu tymczasowym. Pierwsze dni były dla niego trudne, próbował się podkopywać, uciekać, nic nie chciał jeść. Na szczęście po kilku dniach mu przeszło. Nawiązał całkiem przyjazne stosunki z opiekunką i koleżanką z boksu. Dużych psów się boi i chowa w budzie. Ogólnie lubi leżeć w budzie bo ma słomę i jest mu ciepło. Pewnie w domku na ciepłym posłanku też byłoby super ale na razie nie mamy wolnego miejsca. Ale może coś wspólnie znajdziemy dla starszego psiaka na resztę jego życia? Reksio w czerwcu skończy 11 lat ale jeszcze dziarski z niego psiak. Jest przyjacielski i lubi głaskanko. Poudostępniacie? Pomożecie znaleźć domek? Kontakt w sprawie adopcji Reksia 501 179 180
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.